zdjęcie
Przeklinając wszystko na świecie, wszedłem do garażu, by zagłębić się w „Ural”: gryzł zęby od ciągłych napraw. I w tym czasie moje serce było całkowicie paskudne: niedawno jeździłem prawdziwym motocyklem.
Naprawił swojego przyjaciela Yamaha V-Max - zagracony na wolnym wybiegu (nic dziwnego przy znacznym przebiegu). W pracy noc przeszła niezauważona, a rano wszystko było gotowe. Zadzwoniłem do niego: „Weź to!” I w odpowiedzi: „Tak, nie jestem w stanie nic zrobić. Pojedziesz mną?.. Jednocześnie sprawdź, jak działa sprzęgło.”
Po raz pierwszy po Uralu zasiadłem za kierownicą poważnego motocykla. Przez pierwsze pięć metrów jechał bokiem z utkniętym kołem - tak zacząłem: Max ma „niestrudzoną” przyczepność od najniższych obrotów. Ale wyrównany - i „gaz”. Wszystko błysnęło wokół … Kiedy doszedłem do rozsądku, na prędkościomierzu 140 km / h, a przed zakrętem, który wydawał się tak daleko, był tylko rzut kamieniem. Zapaliłam hamulce na skurcze mięśni … Kiedy dotarłam do domu mojego przyjaciela, przyzwyczaiłam się do tego, a reszta podróży przebiegła bez żadnych incydentów.
Wręczył właścicielowi motocykl, pomyślał: oszalały temperament silnika, był oszołomiony łatwością, z jaką przyspiesza motocykl, tak bardzo, że „jego oczy pozostają gdzieś z tyłu” … W drodze do garażu już wiedział: czas coś zmienić w życiu.
W sierpniu mój Motz przyjechał pociągiem z Władywostoku. Niestety, lista wad wymienionych przez sprzedającego została znacznie zmniejszona.
Przez kilka dni sprowadziłem to wszystko do trybika, a kiedy przyszło do silnika, zdałem sobie sprawę, że go mam. Z dwóch tłoków, dwóch korbowodów i dwóch tulei, prawie nic nie pozostało, wał korbowy został wymieniony. Taniej jest kupić używany silnik niż przywrócić ten stos metalu. A potem pojawił się ten sam „supłany” motocykl z przebiegiem zaledwie 27 000 km. Zdemontowałem silnik, upewniłem się, że nie ma „zasadzek”. Oczyściłem komory spalania, przetarłem zawory, wymieniłem uszczelnienia trzonków zaworów i wszystkie uszczelki. Złożony, spojrzał na poszarpane boki, ponownie zdemontowany i ponownie pomalowany. Ale wcześniej wypiaskował wszystkie detale - usunął resztki fabrycznej farby (to była robota - nie życzę wrogowi!) … Wszystko to, oprócz piaskowania, działo się w mieszkaniu na 14 piętrze.
Przeszklone góry informacji o naprawie i tuningu Yamaha V-Max, przesiąknięte własnymi pomysłami innych ludzi. Podążając za silnikiem, wypiaskował i pomalował farbą proszkową ramę, wahadło i drobne przedmioty - poczynając od słupków kierowniczych, a kończąc na schodach. Oślepiony „ogonem” z włókna szklanego.