Pomysł był prosty i szlachetny: wprowadzić racjonalne (czysto subiektywne) zmiany w konstrukcji samochodu, na który jest wystarczająca ilość pieniędzy.
Wyglądał jak „grosz” nie tak gorący jak energiczny. Nawet tak gorąco, jak wesoło. Korozja niemal zagłuszyła panele nadwozia, pianka wylała się z siedzeń rozwarstwionych ze starości, silnik kaszlał i pocił się obficie olejem. Nie obyło się bez kapitału. Właściciel nie zmodyfikował silnika przy okazji grodzi - był chciwy. Ale z łatwością zapłacił za chromowaną pokrywę zaworów, „zerowy” filtr powietrza Pro. Sport i niedrogie tylne skrzydło na pokrywie bagażnika.
I właśnie wtedy nasz entuzjasta dostał pracę z wyższą pensją i bez wahania postanowił wydać pieniądze na wizerunek.
Rzeczy minęły. Wlot powietrza z Niva pojawił się na masce. Tylny zderzak ma teraz „siedem”, z demontażem. Przednia jest produktem swobodnej kreatywności w garażu, złożonym ze złamanego zderzaka VAZ-21093. Nowy wygląd wymagał dynamiki i dźwięku. Nieustraszony właściciel „grosza” opanował nawet spawarkę, budując przepływ do przodu. I od pierwszej pensji uszczelnił rdzę na ciele folią i pomalował samochód własną ręką, naprzemiennie walec z puszką z aerozolem.
Okazało się bardzo dobrze, zwłaszcza z daleka. Dla większego piękna facet przykręcił kwadratowy kawałek siatki (największy, jaki znalazł) do kratki chłodnicy, przyciemnił tylne światła, zmienił dyfuzory przednich świateł na białe i zepsuł się na domowych chromowanych felgach aluminiowych.
Następnie przyszedł etap tuningu technicznego. Znani rzemieślnicy uczyli, jak mocować koło zapasowe pod podłogą bagażnika, radzili umieścić importowane tylne sprężyny, które podniosły rufę samochodu na nieosiągalną wysokość. Gaźnik został zastąpiony przez „dziewięć”.
Jak tylko awansował właściciel „grosza”, pierwszą rzeczą, za którą zapłacił, było przyciemnianie w ciemno i zastąpienie bocznych okien „piątką”, bez okien. Tylne okno zostało zaciśnięte folią w kolorze nadwozia, pozostawiając jedynie wąską szczelinę.
A młody człowiek włożył wiele wysiłku w poprawę komfortu. „Martwe” siedzenia zastąpiono siedzeniami Volkswagen Sport ze starego Golfa GTi. W samochodzie pojawiła się kolejna torpeda „sześć”, ale nie prosta - deska rozdzielcza jest droga, z białymi łuskami i niebieskimi światłami, pedałami, tuningowaną kierownicą i pasami bezpieczeństwa o trudnej nazwie Schroth. Na siedzeniach znajdują się welurowe pokrowce. Połączenie dźwigni skrzyni biegów jest zmniejszone o połowę.